
Dlaczego musiałam trafić właśnie na Niego?
Ostatnio podczas sesji coachingowej z jedną z moich klientek rozpaczając nad swoim losem i właśnie zakończonym dziesięcioletnim pożyciem w związku partnerskim, klientka zadała mi pytanie – czy rzeczywiście tak jest, że my wybieramy sobie partnerów podobnych do siebie nawet jeżeli taki związek nie ma szans na przetrwanie? Jak to właściwie jest, że wybieramy na partnera życiowego właśnie daną a nie inną osobę?
W trakcie naszej rozmowy zastanawiałyśmy się wspólnie dlaczego ludzie decydują się na małżeństwo lub w ogóle bycie ze sobą i doszłyśmy do wniosku, że jest to, przynajmniej w fazie początkowej, miłość. Niewątpliwie aby zwrócić uwagę na tę drugą osobę wydaje się oczywiste, że jako pierwsze musi być to coś – zauroczenie, pociąg seksualny, uniesienie. A gdy się zakochamy to ta druga osoba staje się dla nas kimś więcej niż tylko przyjacielem, który się nam podoba. Jest coś co nam mówi, że z tą osobą będzie mi dobrze na różnych poziomach. Czasami słyszymy jak ktoś stwierdza „Wiesz, z nim czuję się jakbym znała go od lat.” Według psychologów atrakcyjność i takie postrzeganie drugiej osoby jest niczym innym jak odbieraniem sygnałów od niej na bardzo głębokim, nieświadomym poziomie, że jest do nas bardzo podobna w jakimś podstawowym i ważnym dla nas aspekcie.
Kwestia podobieństwa.
Według Robina Skynner’a, amerykańskiego psychoterapeuty, najważniejszą cechą, która powoduje, że wybieramy daną osobę na partnera życiowego, jest fakt podobieństwa środowiska rodzinnego. Ktoś spyta – ale jak to możliwe, przecież ja nie znałam rodziny mojego męża a on sam raczej starał się od niej odcinać niż cokolwiek mieć z nią do czynienia. Otóż nie chodzi o to, że poznajemy dosłownie rodzinę partnera, chociaż przecież i tak się zdarza. Chodzi raczej o to co My w swoim sposobie zachowania, postrzegania świata oraz nawyków i przekonań wynieśliśmy z domu rodzinnego. Szóstym zmysłem wyczuwamy, że pewne aspekty funkcjonowania tej drugiej osoby, nam odpowiadają bo są dla nas znane. A to co znane jest łatwiej akceptowane, asymilowane, i łatwiej tym zarządzić bo nie potrzebujemy zastanawiać się za bardzo i wysilać swojego umysłu. Idziemy tak trochę na skróty. W psychologii nazywamy to oszczędnością poznawczą, która w życiu jest bardzo przydatna. Jednak podczas poznawania tej drugiej osoby – co to może być, co w rzeczywistości wyczuwamy? Na przykład to, że ja i on nie lubimy rozmawiać o swoich rodzinach, albo to, że w naszych rodzinach nie okazuje się uczuć publicznie, lub że dobrze czujemy się okazując emocje czy żartując z innych a nawet to, że w obu rodzinach był problem alkoholowy jednego z rodziców. Gdzieś tam podskórnie ciągnie nas do osób podobnych do nas, z podobnymi doświadczeniami, z podobnymi nawykami, wartościami, myślącymi w podobny do nas sposób.
Na przykład czy znasz takie pary, które bardzo lubią wędrówki piesze i spanie w namiotach? A może znasz takich dla których to nie jest ciekawy sposób spędzania czasu? A może znasz takie małżeństwa, które nigdy nie kłócą się przy innych chociaż wszyscy wiedzą jakie awantury on robi czasami po przyjściu z pracy? Z drugiej strony czy byłaś świadkiem jak Twoi znajomi potrafili pokłócić się przy wszystkich a potem gorąco przepraszać? Zastanów się – dlaczego ten co kocha wędrówki połączył się właśnie z tą kobietą a ta która jest ekspresyjna z facetem, który to zrozumie i zaakceptuje?
Z drugiej strony szukamy w innych tego czego sami nie zaznaliśmy, tego czego nam i naszej rodzinie generacyjnej brakowało. Chcemy za wszelką cenę zapełnić brakującą lukę aby w końcu poczuć się dobrze. Tak bardzo tego chcemy, że jeżeli nie mamy świadomości mechanizmu jaki za tym stoi, nasza potrzeba może nam przesłonić to co jest ważne a czego tak naprawdę chcemy uniknąć. Dlatego kobiety, które nie zaznały w domu rodzinnym ciepła i miłości ze względu na ciągłe awantury i zastraszenie, mogą poszukiwać takich mężczyzn, którzy będą im się wydawali czuli i opiekuńczy, i mogą takich rzeczywiście znaleźć. Jednak czasami takiej kobiecie, „głodnej ciepła”, wystarczy mała namiastka tych dwóch aspektów o które zabiega, aby przesłoniły one całą resztę, aby straciła ona czujność i nieświadomie weszła, na przykład w podobnie agresywny układ, jak jej matka. W ten sposób ostatecznie otrzymuje to, co jest dla niej znane.
Każdy z nas, bez przerwy wysyła innym sygnały na temat tego jakim jest człowiekiem. Przekazujemy to naszą postawą ciała, gestami, swoją twarzą, mimiką, sposobem mówienia, dobieraniem słów a także tym jak się ubieramy, w jakie miejsca chodzimy, gdzie pracujemy, jak odnosimy się do innych i do siebie. Przez cały czas towarzyszą nam nasze przekonania, określone emocje , nawyki czy nastawienia do ludzi i sytuacji wynikające z naszych cech osobowości, ale też i wychowania.
Każdy z nas uczy się sposobów zachowania, reagowania, działania, rozwiązywania problemów, przede wszystkim dzięki informacjom i modelowaniu w rodzinie. Jeżeli rodzina nie zapewni nam przeżycia pewnych sytuacji życiowych w odpowiedni sposób, będziemy o te doświadczenia ubożsi. Możemy oczywiście poszukać tych doznań i doświadczeń poza nią, ale znajdziemy je tylko wtedy gdy będziemy wiedzieli czego nam brakuje i gdy będziemy świadomie tego szukać. Jeżeli nie szukamy (np. mentora który zastąpi nieobecnego ojca, lub mentorki która może być wzorem kobiecości zamiast zmarłej matki) zostajemy z tym co dała nam rodzina.
Dlatego, jeżeli jesteś osobą depresyjną to poruszasz się wolniej, masz przygnębiony wyraz twarzy i raczej przykuloną postawę ciała a twoja depresja może mieć korzenie w twoim domu rodzinnym i w tym jak byłaś tam właśnie traktowana. Jeśli jesteś pewna siebie, chodzisz sprężystym krokiem, wyprostowana i zadowolona, twoje pozytywne postrzeganie świata może być efektem dorastania w otwartym i przyjaznym środowisku które dawało Ci szansę dorastania w taki sposób aby nauczyć się zaufania do siebie i swoich możliwości.
Każda rodzina, jak już wcześniej wspomniałam, ma swój specyficzny sposób traktowania emocji i ich wyrażania. To co dla jednych jest ok, dla innych nie może nigdy ujrzeć światła dziennego. Tak więc pewne emocje są uważane za dobre a inne za złe. Te dobre można okazywać, te złe należy traktować ostrożnie. Dlatego dużo łatwiej jest nam żyć z osobą, której sposób funkcjonowania znamy z autopsji (nawet gdy jest to życie z mężem alkoholikiem podobnie jak matki z ojcem) bo ta procedura jest nam bliska, jest zdefiniowana. Chociaż wydaje się, że jest to absurd wchodzić w relację, która nas niszczy bo przecież „chciałam uciec od takiego życia”, to jednak jest to jedyny dobrze znany nam scenariusz zapisany w podświadomości. Jeżeli z całej siły nie przeciwstawię się temu „zapisowi w umyśle” to będę zgodnie z nim funkcjonować, bo wiem jak on działa, bo z tym dam sobie radę.
W życiu, w którym muszę wziąć odpowiedzialność za siebie oraz wziąć swój los w swoje ręce, mogę nie podołać, bo nie wiem jak, bo nie miałam możliwości nauczyć się tego od rodziny. Dodatkowo, jeżeli nie szukałam wcześniej możliwości zmiany i tego aby nauczyć się inaczej żyć, to mam to co mam.
Z drugiej strony, jeżeli mam w sobie dużo determinacji i chęci zmiany pomimo wszystko, to będę szukała takiego partnera, który zrekompensuje moje braki w danej dziedzinie. Zapełni lukę, która powstała. Tylko, że w takim przypadku ważne jest czy wystarczy mi siły i, jak już pisałam wcześniej, czy nie stracę z pola widzenia innych ważnych aspektów, które mogą okazać się jednak podobne do tych od których chciałam uciec.
(Np. gdy chcesz uciec od agresji to możesz spotkać kogoś dla kogo okazywanie złości jest czymś złym, w efekcie jednak tłumionym, a skoro tłumionym to na pewno wybuchającym w najmniej spodziewanych okolicznościach lub zamienianym w autoagresję).
Podsumowanie.
Tak czy owak, w każdej rodzinie wszyscy jej członkowie mają tendencję do okazywania emocji w podobny sposób oraz do nadawania sygnałów werbalnych i niewerbalnych tego samego typu. A skoro tak się dzieje to szybko wychwytujemy odpowiadające nam sygnały od osób, które są do nas podobne lub mogą nam coś w życiu zrekompensować. Zwracamy uwagę na te a nie inne osoby i siłą rzeczy nawiązujemy z nimi kontakt, a informacje wysyłane do nas są na tyle silne, dla nas jednoznaczne i łatwe do odszyfrowania, że wybieramy tę osobę jako taką z którą wiemy, że chcemy być i na której sygnały chcemy odpowiedzieć. Reszta jest tylko wynikiem tej pierwszej reakcji.
Takie stwierdzenie wydaje się być dla niektórych osób stwierdzeniem zbyt radykalnym. Jednak wiele przykładów moich klientek oraz doświadczeń psychoterapeutów potwierdza, że tak jest. To co możemy zmienić to naszą świadomość na temat tego mechanizmu. Zacząć pracować nad sobą, poznawać swój sposób patrzenia na świat, sposób okazywania i blokowania emocji, ograniczające przekonania wpojone nam przez życie, nawyki jakie nam towarzyszą każdego dnia, osądy jakie mamy na temat innych osób i przede wszystkim siebie i swoich możliwości.
Jeżeli nie jesteś zadowolona ze swojego dotychczasowego życia i masz wrażenie, że z każdym razem wybierasz niewłaściwego partnera, zachęcam do tego abyś:
- starała się zrozumieć – dlaczego tak jest?
- zaakceptowała, że tak do tej pory było i abyś zrozumiała – z jakiego powodu?
- oraz zaczęła to zmieniać w zadowalającym dla Ciebie kierunku!
Życzę POWODZENIA !
Powyższy tekst jest chroniony ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. © Copyright by Alicja Stankiewicz