Dlaczego siedzisz i nie chce Ci się wstać? cz.1 z 4

Cz. 1 Syndrom żaby

Siedzisz na fotelu i rozmyślasz: Co zrobić? Czy to się uda? A może lepiej nie teraz? Może lepiej później? Może lepiej coś innego? A może wcale? Po co mi to? A tak w ogóle – to i tak nie ma to sensu. Przecież to nie wyjdzie. Ja tego nie umiem, nie nadaję się. Jest mi wszystko jedno. Rozmawiasz z bliskimi i znajomymi a oni mówią – Uda się! Patrz pozytywnie! Próbuj!

Łatwo powiedzieć – Patrz pozytywnie! Uda się! Przecież dasz radę! Przestań się smucić! Tylko jak zastosować się do takich próśb gdy w człowieku tkwią mocno zakorzenione przekonania, trzymające w uścisku, nie pozwalające ruszyć się z miejsca, paraliżujące nasze działania? Co zrobić z lękiem, który rozrasta się do rozmiarów fali Tsunami zalewając nas od stóp do głów akurat w momentach gdy bardzo nam na czymś zależy? A co zrobić gdy już nam po prostu nie zależy, nic się nie chce? Czego się nie tkniemy – i tak wszystko idzie na marne?

Najważniejsze to zacząć zdawać sobie sprawę z tego, że tak jest. Trywialne? Nie do końca. Kiedy nasza świadomość zacznie dostrzegać to co z nami się dzieje w momencie gdy następuje kryzys, rzeczywiście – mamy większą szansę zacząć pracować nad sobą, swoimi zachowaniami, myślami i uczuciami tak aby to one pracowały na naszą korzyść a nie przeciwko nam. Tylko, że to nie wystarcza aby usunąć ot, tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, paraliżujący lęk czy zakorzenione zobojętnienie na działanie.

Z jakiego powodu nie działamy?

Jak o tym piszę przypomina mi się pewna opowieść pod tytułem „Syndrom gotowanej żaby”. Otóż – Gdybyśmy wrzucili żabę do gorącej wody, to od razu by wyskoczyła, ale jeśli wrzucimy ją do wody w temperaturze pokojowej, to nie będzie chciała z niej wychodzić, bo będzie w niej się dobrze czuła. Jeśli następnie będziemy tę wodę stopniowo podgrzewać w garnku, żaba nadal nie będzie chciała wyskoczyć. Niewielkie zmiany temperatury nie będą od razu przez żabę zauważane. Ale, kiedy woda stanie się już bardzo ciepła i żaba poczuje, że jest za gorąco, będzie już za późno – jej mięśnie zostaną uszkodzone pod wpływem ciepła i już nie da rady się wydostać.

My, podobnie jak żaby, przyzwyczajamy się do pozornie wygodnych dla nas ale niestety negatywnych czynników i z czasem nawet nie zauważamy gdy ich poziom jest tak wysoki, że zaczyna nas to niszczyć. Nie widzimy, przez lata, jak łatwo toniemy w doświadczeniach dla nas niekorzystnych, jak szybko przyzwyczajamy się do czegoś, co ostatecznie nie jest dla nas dobre.

Przykładem „ugotowanej żaby”, z dobrego serca, może być moja klientka, wdowa, która właśnie została sama. Dopóki żył mąż, miała wszystko zapewnione (obszerny garnek z ciepłą wodą). To on zajmował się rachunkami, sprawunkami, opłatami, bankami. Dlaczego to robił? Bo oczywiście lepiej się na tym znał, a moja klientka niestety nie, i nawet gdy chciała coś załatwić sama, dostawała informację, że robi to nie tak, że trzeba inaczej, że za wolno, że nie w ten sposób, że robi błędy i przynosi straty etc. Odpuściła. (Przestała machać kończynami aby wydostać się ze słoja i swobodnie pozwoliła sobie na leżenie w ciepłej wodzie) Miała z głowy. I nawet można powiedzieć miała istną sielankę, bezstresowe życie przez 30 lat, jak żaba w ciepłej podgrzewanej wodzie. Ale, czego nauczyła się, z dobroci serca, nasza pani? Że nie potrafi zająć się podstawowymi sprawami budżetowymi własnego domu, że nie umie poradzić sobie z urzędami, że robi ciągle błędy. Inna sprawa, że na to pozwoliła – z wygody a może pod wpływem autorytetu męża, który za każdym razem udowadniał jej, że ona nie zna się na rachunkach.

Nie ma znaczenia z jakiego powodu odpuściła. Efekt – nie umiem tego ogarnąć, nigdy nie umiałam, nigdy tego nie ogarnę, więc gdy męża zabrakło – wzrósł poziom stresu, lęku, poczucia niższości, pojawiło się osłabienie organizmu, wycofanie, objawy somatyczne, marazm, choroba. Trudno nawet powiedzieć czy to co przytrafiło się mojej klientce to tylko bezradność po stracie męża, czy też niechęć i lęk przed przejęciem odpowiedzialności jakiej nigdy wcześniej nie miała. Pojawia się mnóstwo pytań. Chociażby takie – z jakiego powodu na to pozwoliła? Dlaczego od początku bała się odpowiedzialności? Czy zawsze tak było, że inni coś robili za nią? Gdzie się tego nauczyła?

Aby to zmienić, osobom takim potrzeba pracy nad sobą, krok po kroku, i czasu aby to co się w człowieku zadomowiło, skutecznie wyprowadzić. Bowiem – lęki, negatywne przekonania, zobojętnienie są w nas nie dlatego, że tacy się urodziliśmy, tylko dlatego, że jakaś sytuacja czy ktoś kiedyś (rodzic, znajomy, nauczyciel, partner życiowy) nas tego nauczył w dobrej bądź złej wierze, świadomie lub nie. CDN.

Powyższy tekst jest chroniony ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. © Copyright by Alicja Stankiewicz

 

 
 
    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *