Czym są wartości w życiu człowieka? Jak to ma się do otwarcia na zmiany? Cz.1
Wartość – to pojęcie dosyć subiektywne. Jeśli się zapytam: jaką wartość ma wiszący na twojej szyi wisiorek, odpowiedź może być bardzo różna w zależności od kontekstu:
- Żadna –bo po prostu jest ozdobą, i tyle
- 20 złotych – bo kupiony na pchlim targu
- 400 złotych bo kupiony u jubilera
- Niewyobrażalnie drogi (tu wstaw sumę jaką uważasz)
- Bezcenne – bo dostałam od ukochanej babci,
…..i za każdym razem możemy mówić o tym samym wisiorku.
A jaką wartość ma banknot 100 zł lub 200 zł? Nominalnie jest różnica zapisana na papierze. A rzeczywiście – jaka może być różnica w wyprodukowaniu papierka 100 i 200 złotowego? Nie wiemy, ale pewnie żadna.
To jeszcze raz – ile możesz pozwolić sobie stracić pieniędzy w ciągu jednego dnia? Milion? 100 tysięcy? 100 złotych? A może nic?
Zastanawiacie się do czego zmierzam? Ano do tego, że wartość czegokolwiek w naszym życiu, dla każdego z nas jest inna. To nasz mózg decyduje o tym jak ocenia daną rzecz, zachowanie, postawę, co jest dla niego ważne i z jakiego powodu. Dla jednej osoby wisiorek za 5 złotych będzie najwartościowszą rzeczą w życiu o którą będzie dbać bardziej niż o limuzynę tylko dlatego, że ma to dla niej wartość sentymentalną. Ktoś inny, nawet na niego nie spojrzy. Oznacza to, że każdy z nas co innego uważa za wartościowe i ma inną definicję wartości. Oznacza to również, że tylko od nas samych zależy co uznamy za wartościowe i czym będziemy się w życiu kierować. Według mnie to super – to znaczy, że mamy wolną wolę i wybór. Wybierajmy więc mądrze.
Przypomniała mi się historia jaką usłyszałam będąc w RPA, kraju skrajnych różnic. Pewna turystka czując potrzebę pomocy i wsparcia dzieci Afryki, podarowała Zulusom siatkę kolorowych długopisów (gadżety sprzedawcy). Chciała zrobić przyjemność: „będą miały dzieci czym pisać”. Tylko, na czym te dzieci miały rysować skoro nawet nie posiadały kartek? Trudno było stwierdzić co z tym zrobić więc dorośli spożytkowali te dary zawieszając je sobie po jednym na sznurku u szyi. Gadżet gadżetem ale takich ozdób na pewno inni Zulusowie nie mają! – Czym kierowała się turystka? Jakie wartości jej przyświecały? A co było ważne dla Zulusów?
Wracając do moich rozważań – wartości to przedmioty naszych potrzeb, które mogą być różnej natury:
- fizycznej (fajny gadżet, samochód, mieszkanie, cokolwiek materialnego co uważasz za niezbędne i potrzebne),
- psychicznej (pewność siebie, spokój, wyciszenie),
- duchowej (związanej z wiarą, religią, wyznaniem) czy
- społecznej (normy, idee, zasady, z którymi się identyfikujesz).
Do czego są nam potrzebne?
- Wartości są podstawą wszelkich naszych decyzji „za” i „przeciw” (kupić – nie kupić; którą pracę wybrać, co robić w życiu),
- Determinują nasze postawy wobec ludzi i rzeczy (być lojalnym czy uczciwym; pomóc czy nie i jak pomóc),
- Rzutują na nasze emocje i samoocenę (jak się czuję, jak reaguję w określonych sytuacjach i co w związku z tym robię)
Najprościej mówiąc, wartością jest to wszystko co uważamy za cenne i ważne, pożądane, upragnione, co jest celem naszego działania dlatego, że CHCEMY a nie musimy. Wartość to przedmiot naszych potrzeb, postaw, dążeń czy aspiracji ale również nasze przekonania wyrastające z tych wartości, determinujące sposób przeżycia danej sytuacji czy podjęte działania. Dlatego przejawem naszych wartości są obserwowane zachowania. To jak się zachowujesz, co robisz, z kim, w jaki sposób – mówi o tym co jest dla Ciebie ważne. Jeżeli deklarujesz, że chcesz rozkręcić biznes a każdego dnia śpisz do południa – to na co stawiasz?
Wartości pełnią więc funkcję motywatora do określonego działania, determinują nasze wybory. Dzięki wartościom wiemy co jest dla nas dobre w danym momencie a co złe. Szczególnie jest to widoczne w sytuacjach kryzysowych, wymagających szybkiego, gwałtownego reagowania i podejmowania decyzji.
Skąd jednak wiemy co jest dla nas korzystne a co nie? Skąd mamy taką wiedzę? Jak to jest, że jedne sytuacje nas motywują a inne nie?
Motywują nas takie sytuacje z jakimi się zgadzamy, które są w zgodzie z tym co uznajemy za słuszne, dobre, korzystne dla nas i otoczenia, takie, które nas nie ograniczają, nie blokują czy zniewalają. To co dobrowolne, w czym mamy wybór – przychodzi nam łatwiej. A łatwiej przychodzi to co jest zgodne z naszymi wartościami. Dlatego terrorysta wpadający do autobusy z okrzykiem „niech żyje Allach” jest w stanie wszystkich wysadzić. Jak do tego dochodzi?
Są przynajmniej dwa źródła informacji jaką uwewnętrzniliśmy w toku naszego życia na temat tego co cenimy:
- Kultura w jakiej się wychowaliśmy, i środowisko – czyli to wszystko czego się nauczyliśmy, doświadczyliśmy, kogo spotkaliśmy na swojej drodze i co na tym zyskaliśmy w życiu, oraz
- Nasz wewnętrzny głos – spójny bądź nie, z tym co nam się przytrafiało.
W związku z tym, trudno osądzać negatywnie, w kontekście wartości, terrorystę który od dzieciństwa był wychowywany w przekonaniu o słuszności swojego zachowania, który znał tylko działania wojenne i przemocowe jako jedynie prawidłowe, dające w efekcie określone nagrody (np. akceptację, bezpieczeństwo rodziny etc.). Wszelkie inne zachowania, traktowane przez nas jako społecznie aprobowane, prawdopodobnie nie były akceptowane w jego środowisku lub przynosiły niekorzystne dla niego skutki. Jego kultura, jego kontekst, nauczyły go co jest ważne, co pozwala przeżyć jemu i jego bliskim, że świat jest nieprzyjazny i to co robi to jedyna słuszna droga do ocalenia. Gdybyśmy chcieli go przekonać o niesłuszności jego działań byłoby to bardzo trudne zadanie. Bowiem nagła zmiana przed którą staje człowiek przynosi ból i rozczarowanie. I choćby była najlepsza, jest odrzucana i nie asymilowana. Wymaga czasu, zmiany środowiska, wielu powtórek i zmiany przekonania co jest dobre.
Bardzo mocno zakorzenione wartości stanowią podstawę wszelkich działań, siłę napędową bądź hamującą nasze zachowania. Dotarcie do nich stanowi więc podstawowy cel jeżeli chcemy dokonać trwałej zmiany w życiu.
Mając taką wiedzę możemy postawić kolejna tezę : Każdego można zmotywować, wystarczy tylko stworzyć takie warunki, które będą maksymalnie wspierały działanie tej osoby.
Jak to jest w praktyce? Przykładem niech będzie problem z dwuletnim dzieckiem, będącym u progu tworzenia się swojej tożsamości, które mimo usilnych próśb rodzica nie chce włożyć na siebie ciepłej kurtki wiedząc, że właśnie wychodzi na podwórko w zimowy dzień. Prośba nie pomaga, chodzenie za dzieckiem nie pomaga, wkładanie na siłę ubrania burzy poczucie tożsamości dziecka i wzmaga jego agresję. To co zrobić? Spokojnie, bez krzyku, wystawić dziecko na powietrze. Już słyszę Wasze obelgi słane w moją stronę – co za kobieta, bez serca itd. Niestety, nie ma lepszej drogi jak doświadczenie czyli nasz wspomniany kontekst. Gdy dziecko poczuje mrozek na twarzy i ciele, samo szybciutko wróci i poprosi o założenie kurteczki. Co zyskujemy? Brak nerwów, nienaruszoną autonomię dziecka, docenienie nas jako rodziców, brak szarpania i chęć zakładania kurteczki w przyszłości. Wolna wola, własna decyzja i doświadczenie ukierunkowane na korzyści.
Do czego to prowadzi? Gdy działamy w zgodzie z naszymi wartościami (np. jest mi zimno, chcę się ubrać – patrz powyżej), wtedy to co robimy wykonujemy chętniej. Gdy mamy dodatkowo wybór, wtedy bierzemy na siebie odpowiedzialność za to co robimy i nie trzeba nas do tego przymuszać. Oby tylko pamiętali o tym nasi pracodawcy wyznaczając nam zakresy obowiązków 🙂
Powyższy tekst jest chroniony ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. © Copyright by Alicja Stankiewicz
Ciekawe przemyślenia. Świat wartości i świat pracy wydają się jednak tak odległe.
Dokładnie. Świat wartości pracy często jest zdecydowanie innym światem. O ileż milej a przy tym i efektywniej by było gdyby ludzie w organizacjach jednoczyli się wokół wspólnych wartości i wspólnych celów 🙂