Mamo – zajmij się sobą!

Odrobina egoizmu, tego zdrowego, jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a wręcz odwrotnie – pomogła zadbać o siebie i tym samym dać przestrzeń do zdrowego myślenia o innych.

Trochę z perspektywy jego a trochę z perspektywy jej, ale bardziej z jej.

Zanim skupię się na mamie, najpierw słów kilka o komórce rodzinnej abym znowu nie została posądzona o to, że w życiu rodzinnym i wychowaniu dzieci jest ważna tylko matka.

Nie wiem co sobie pomyślicie, ale według mnie, co wynika też z obserwacji i praktyki, jeżeli rodzice są zdrowymi egoistami to działa to korzystnie dla całej rodziny. Co mam na myśli? Równouprawnienie połączone z wzajemnym szacunkiem, dawaniem sobie przestrzeni, zrozumieniem drugiej osoby i jej potrzeb. Zdrowe relacje między małżonkami, partnerami, tworzą pozytywną przestrzeń dla własnego funkcjonowania ale też dla rozwoju dzieci i zaspokajania ich potrzeb. Chodzi mi o to, że jako małżonkowie czy rodzice, w ogóle jako ludzie, nie możemy zawłaszczać drugiej osoby tylko dla siebie. Nie możemy też kazać jej żyć naszym życiem (mąż ma swoje życie, żona swoje a dziecko też jest odrębną jednostką, którą chcemy do tego życia przygotować), nie możemy jej zniewalać tworząc zakazy i nakazy funkcjonowania, nie możemy zabraniać czegoś robić ani narzucać bo tak nam się podoba, bo tak chcemy, bo tak NAM się wydaje, że będzie lepiej lub zasłaniając się sytuacją zawodową, rodzinną, finansową etc.  Nie możemy zniewalać innych ale też nie  możemy pozwalać sobie na zniewolenie.

A na czym to polega. Weźmy taki przykład: mężczyzna zarabia na dom. Całymi dniami go nie ma. Ona – zajmuje się domem i dziećmi. Całymi dniami na nogach. Nie widzą się, nie mają czasu. Każde zajęte swoimi obowiązkami. Jemu wygodnie nie wracać do domu pod pozorem zapracowania, a ona dzielnie ogarnia całe gospodarstwo aby w ten sposób sprostać wyzwaniom dnia codziennego i wesprzeć męża – bo on pracuje. A kiedy on przychodzi to odpoczywa po ciężkim dniu, bo przynosi pieniądze do domu. Więc ona zdejmuje mu kapcie i szykuje kolację itd.

Wielu mężczyzn zarabiających na dom mówi – ale ja nic nikomu nie nakazuję, takie jest życie, co ja mogę, szef mi kazał, tyle pracy? Wiele matek zaprzątniętych codziennością, gubi siebie i wpada w wir życia mówiąc  – życie nie jest łatwe, nie można mieć wszystkiego – godząc się na swoją rolę przysłowiowej kury domowej.

Zadam wam kilka pytań:

Czy znacie takie małżeństwa gdzie On ciągle wraca do domu wieczorami bo pracuje? A może znacie takie –  ona siedzi w domu a on chodzi na spotkania biznesowe? Czy tłumaczycie sobie to koniecznością zarabiania pieniędzy i utrzymania rodziny? A może tak jest u Ciebie? Czy ty nigdzie nie możesz wyjść, spotkać się z przyjaciółkami bo nie wypada, bo jak to, bo on przecież zapracowany, bo nie mamy na to finansów, bo miejsce kobiety jest w domu, bo tyle trzeba zrobić, że nie ma już na nic czasu, że o wspólnym byciu razem czy romantycznym wypadzie już nie wspomnę, bo nie ma mowy, bo nie ma z kim zostawić dzieci?

Czy odnajdujesz w tych pytaniach swój obraz? Jeśli tak, zatrzymaj się i zastanów:

Z jakiego powodu tak robię? Dlaczego on jest ważny a ja nie? W którym momencie zapomniałam o sobie? Co spowodowało, że dałam się tak wkręcić?

My Kobiety tak łatwo pozwalamy aby to inni decydowali gdzie jest nasze miejsce. Tak łatwo im wierzymy bo tak zostałyśmy wychowane – aby służyć innym. A kto i jak może służyć nam? A gdzie nasze pragnienia, potrzeby? Jeżeli same zapomnimy o sobie, taki obraz przekażemy naszym dzieciom. Dziewczynkom – znowu utrudzonej Matki Polki a synom – obraz kobiety, której miejsce jest w domu po to aby była wsparciem mężczyzny. Może to i dobry obraz, bo w sumie należy się wspierać, ale mądrze, z uwagą na siebie, na to kim jestem i że mam prawo zająć się sobą, mieć swój świat, swoje marzenia i potrzeby.

Jeżeli między małżonkami nie ma porozumienia i zrozumienia potrzeb, kompromisów i rozmowy dającej przestrzeń do zaopiekowania się sobą to, albo dochodzi do ciągłych konfrontacji zakończonych kłótniami albo do podporządkowania się jednej osoby pod drugą – zwykle kobiety mężczyznom, chociaż są wyjątki. Przekłada się to również na wychowanie dzieci, które też nie mają możliwości swobodnego i zdrowego rozwoju, tylko taki, który będzie podporządkowany stereotypom i oczekiwaniom jednemu bądź obojgu rodziców.

Co do związku dwojga dorosłych ludzi.

Jeżeli jesteśmy w takim podległym związku czy to jako osoba nakazująca cokolwiek czy też jako osoba której coś ciągle się narzuca, która działa jak maszyna czy koń w kieracie – to nie jest to zdrowy związek i jako taki też nie będzie spełniał dobrej roli jako komórka rodzinna wychowująca szczęśliwe dzieci. Nie ważne czy Twoja podległość wynika ze strachu, nieporadności, braku wiary w siebie czy tłumaczenia sobie, że robisz to dla świętego spokoju czy dla wyższych celów. Jeżeli umniejszasz siebie, to znaczy, że nie szanujesz siebie. Z drugiej strony, jeżeli uważasz, że stoisz na piedestale bycia żoną i matką bo wtedy czujesz się ważna, to życzę Ci aby ten piedestał nigdy się nie przewrócił, chociaż to czcze życzenia, i abyś miała oprócz niego jeszcze coś swojego. Na własność.

Myślę, że w relacjach damsko-męskich często jedna ze stron zapomina co jest ważne. A to co ważne w relacjach to wolność, akceptacja, zrozumienie i umiejętność funkcjonowania zgodnie z kompromisami oraz jasnymi zasadami. Gdy zawieramy związek małżeński to są w nim już dwie osoby a nie tylko JA. Przestrzeń, fizyczna i psychiczna, którą zajmowałam do niedawna sama czy sam, zaczyna być dzielona nie tylko przeze mnie, i to trzeba uszanować. Jestem Ja i jesteś TY i to obowiązuje obie strony. A z czasem dzielimy ją jeszcze z dzieckiem. Spotkaliśmy się i chcemy razem stworzyć wspaniały dom. Ale nie oznacza to, że wchodząc w związek z tobą podporządkuję całe swoje życie TWOIM potrzebom, bo jestem jeszcze JA. Co to oznacza? Otóż, że każdy w związku ma prawo do bycia sobą i zajmowania się sobą. Jeżeli mąż chce odpocząć i iść na brydża z kolegami to niech idzie, za to żona może wygospodarować wieczór na spotkanie z przyjaciółką i on nie powinien mieć o to pretensji. Gdy do tego pojawia się dziecko – tym bardziej ważne aby dzielić się obowiązkami ale i mieć czas dla siebie.

Droga mamo – zastanów się co robisz.

Wkurza mnie gdy słyszę matki siedzące z dziećmi w domu i narzekające, że nie mają dla siebie chwili, że nigdzie nie mogą wyjść z domu – bo dzieci. Pytam wtedy: A co z mężem? Przecież nie jesteś sama? Twój mąż to przecież ojciec Twoich dzieci. W zamian słyszę – Ale on cały dzień pracuje, jak przychodzi jest zmęczony i chce odpocząć. Szlag mnie trafia. Pytam – A ty co cały dzień robisz? W odpowiedzi słyszę – opiekuję się dzieckiem. To dopytuję na czym to polega: na praniu, sprzątaniu, gotowaniu, zabawie z dzieckiem, usypianiu, przewijaniu, chodzeniu na spacery… Dopytuję więc dalej – czy to nie jest praca? Ok, zabawa z dzieckiem to sama przyjemność, chociaż czasem męczy. Spacery dobrze wpływają na zdrowie fizyczne, ale ile można spacerować? Dopytuję – a co mogłabyś robić w zamian, zamiast siedzieć w domu z dzieckiem. Słyszę wtedy o pracy, możliwości spełniania się, spotykaniu innych ludzi, realizacji pasji. Ok, to w takim razie pytam jak mogłaby się spełniać – ano nie mogłaby bo trzeba zatrudnić sprzątaczkę i opiekunkę do dzieci. Pytam więc łaskawie ile takie panie kosztują miesięcznie i okazuje się, że jest to całkiem niezła suma. I tu mówię – to tyle kosztuje Twoja praca w domu z dzieckiem. I uściślam – jak tę pracę wykonuje obca kobieta lub kobiety to jest to praca, ale gdy Ty sama w domu to robisz – to nic nie robisz? Czy to nie dziwne? Drogie Panie. Zadbajcie o siebie. Skoro jesteście same w domu z dziećmi to oczywiście nie będziecie tego nazywać pracą, bo źle to brzmi, bo jak to, przecież to moje dziecko, tak nie można… ALE to jest praca!! Nie siedzisz na kanapie, nie kąpiesz się w SPA tylko od rana do wieczora jesteś na nogach i ciągle coś robisz – a to jest wysiłek, a wysiłek męczy, a skoro męczy to wykonałaś pracę! Jeśli takie myślenie z jakiegoś powodu Ci nie pasuje bo masz mocno zakorzeniony schemat myślenia Matki Polki to może zadaj sobie takie pytanie – ile pieniędzy zaoszczędziłam w zamian za wykonaną przeze mnie pracę? Określ sumę i pozwól sobie w ramach tej kwoty na odrobinę szaleństwa, wolności, radości, odpoczynku coś sobie zafundować.

Pogadaj z mężem, ojcem twoich dzieci. Ty też masz prawo odpocząć, ty też masz prawo robić coś innego a nie tylko przebywać w domu z dziećmi, prać sprzątać i gotować. Ty też masz prawo być zmęczona a nie tylko obsługiwać wszystkich dookoła. Zmień coś, bo zwariujesz. Twoje negatywne emocje w końcu sięgną zenitu i jak wybuchniesz to będzie z tego kłopot nie tylko dla Ciebie czy dla Twojego samopoczucia, ale też dla męża i dziecka, i na dodatek wszyscy będą się dziwić – Dlaczego ta spokojna kobieta eksplodowała? O co jej chodzi?

Z drugiej strony, możesz powiedzieć – ale tak mi dobrze. Siedzę sobie w domu, zajmuję się ukochanym dzieckiem, nie muszę się martwić o sprawy finansowe bo mąż ciężko pracuje i o nas dba. Super. (Od razu przypomina mi się opowieść o żabie w kąpieli, której było tak dobrze w ciepełku, że w końcu się ugotowała.)  Życzę Ci więc aby to się nigdy nie zmieniło. Tylko, że jest to czcze życzenie. Po pierwsze – Dzieci dorastają! Odchodzą z domu. A jeżeli nie odchodzą to znaczy, że gdzieś po drodze zawłaszczyłaś ich życie. Wiem, podniosą się głosy, że teraz jest trudno ze znalezieniem pracy, z przeprowadzeniem się bo trzeba mieć pieniądze na wynajem lub kupno mieszkania. A po drugie – skoro tak trudno z zatrudnieniem to również praca Twojego męża może okazać się nie być pracą na całe życie. I co wtedy?

Przypomnij sobie, jak było z Tobą. Czy chciałaś zostać w domu rodziców czy być na swoim? Z jakiego powodu? Jeżeli mieszkasz przy rodzicach – to jak Ci jest? Sama na to pytanie odpowiedz. Życzę szczęścia, bo nawet najwspanialsi rodzice czy teściowe to jednak osoby, które kręcą się nam po domu, mają swoje oczekiwania, problemy, wymagania, założenia co do naszego funkcjonowania czy wychowywania naszych dzieci. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Ciebie samej, tej która jest, tam głęboko, a o której może nawet nie wie nikt? Skoro sama chciałaś się oderwać od spódnicy matki to jak myślisz czego będzie chciało Twoje dziecko? I co wtedy z Tobą? A może się nie oderwałaś i teraz cierpisz bo zaczynasz odczuwać, że czegoś Ci brak?

A co do pracy. W dzisiejszych czasach nie ma nic stałego. Jedyne co stałe to zmiana. Świat przyspieszył i nawet jeżeli jeszcze tego nie zauważyłaś to tak jest. Warto mieć w tym wszystkim coś swojego, co wiesz, że cię wzmacnia, że dasz sobie radę pomimo wszystko, że nawet jeśli coś się wydarzy to ty temu podołasz, i będziesz czuć się z tym pewnie. A będzie to możliwe, gdy oprócz zajmowania się innymi, domem, dziećmi, zajmiesz się też sobą, swoim rozwojem.

Przytoczę tutaj słowa amerykańskiej wokalistki Madonny, jakie wypowiedziała podczas odbierania nagrody Kobiety Roku Bilbooard 2016: „Kobiety były uciskane przez tak bardzo długi czas, że wciąż wierzą w to,  co mężczyźni mają do powiedzenia na ich temat. I wierzą, że muszą ich wspierać, żeby coś zostało załatwione. Są mężczyźni, którzy są tego warci ale nie dlatego, że są mężczyznami, tylko dlatego że są tego warci. (…) W życiu nie ma pełnego bezpieczeństwa i pewności czegokolwiek, oprócz –  pewności siebie…”

Jeśli jej nie masz lub gdzieś zagubiłaś – czas najwyższy się tym zająć.

Mamo – zajmij się sobą.

Droga mamo. Wiem, że zależy Ci na dobrym wychowaniu swoich dzieci. Wiem, że zależy Ci na stworzeniu wspaniałej rodziny, domu i byciu cudowną matką oraz świetną żoną dla swojego męża. OK. Ale czy to oznacza, że masz w tym wszystkim zapomnieć o sobie? Czy Twoje szczęście jest uzależnione tylko od szczęścia bliskich? A gdzie w tym wszystkim jesteś TY? Gdy tylko będziesz spełniać oczekiwania innych, być może na chwilę poczujesz się spełniona, a co dalej. Poza tym jak już tak przyzwyczaisz wszystkich, że MOŻESZ zrobić wszystko dla nich i często za nich, to pomyślą, że będzie tak zawsze. Bo ty dajesz radę, bo jesteś silna, bo tylko ty umiesz. Czy tego chcesz? Może to i fajne czuć się niezastąpioną, tylko że to źle wpływa na Ciebie i innych. Niezastąpieni szybciej się wykańczają fizycznie i psychicznie a ci co nie mogą ich doścignąć popadają w poczucie niższości, poczucia beznadziei i tego, że nie podołają (mam tu na myśli na przykład oddziaływanie wychowawcze na dzieci). A może to jest błędne koło bo Ty chcesz sprawiać innym przyjemność więc inni widząc, że się starasz też chcą ci sprawić radość, i tak się oszukujecie dla wspólnego dobra.

Przypomniała mi się historia, opowiedziana przez jedną z klientek, z którą pracowałam nad jej potrzebami. Wiele lat, jako matka i żona, starała się spełniać oczekiwania innych aby im było dobrze, żeby broń boże nie popełnić jakiejś gafy, nie obrazić kogoś. Po latach okazało się, że dzieci przejęły ten sam schemat, który tak naprawdę nie przynosił nikomu zadowolenia. Otóż. Co tydzień przychodził do niej syn z synową na niedzielny obiad. Taka tradycja. Moja klientka była tym już trochę zmęczona bo nie zawsze miała siłę i ochotę aby przyjmować dzieci obiadem. Chciałaby pójść do kina, z koleżankami na kawę, ale nie wypadało. Bo przecież dzieci czekały na te spotkania. Zadałam jej pytanie – czy kiedykolwiek spytałaś co oni o tym myślą? A może oni też woleliby ten czas spędzić inaczej? Na początku nie przemawiało to do niej. Zapierała się, że przecież oni czekają na ten obiad. Jeżeli ich nie zaprosi to się obrażą itd. Zaproponowałam więc aby się ich spytała czy nie mają nic przeciwko temu aby jednak nie każdą niedzielę spędzali razem. I co się okazało? Ano, że dzieciom spadł kamień z serca bo też nie chcieli zrobić mamie przykrości i dlatego zawsze przychodzili w niedzielę. Sami też chętnie spędzili by ją inaczej.(!)

Dlatego…

Dlatego – nie rób niczego na siłę, nie wymyślaj co komu jest potrzebne i sama nie zapętlaj się w takim myśleniu. Z drugiej strony – nie pozwól sobie narzucać zbyt wielu obowiązków. Być może nawet, Twój mąż chętnie zostanie z dzieckiem sam w domu. A jeżeli nie, to zrób wszystko aby zrozumiał, że to dla dobra Ciebie jako matki, waszego dziecka, które będzie miało okazję poznać tatę, i dla Twojego męża, który będzie mógł zacieśniać więzy z dzieckiem.

Poza tym, jak tak utkniesz w sytuacji bycia mamą, która zajmuje się tylko domem i dziećmi, to jaki masz obraz siebie?  Ba, jaki obraz kobiety przekazujesz dzieciom? Zadam Ci pytanie – jak długo myślisz być w takiej roli? Rok, dwa, pięć, dziesięć, piętnaście a może całe życie? Jak myślisz, kiedy Twoje dziecko stanie się samodzielne i dorosłe? Kiedy mu na to pozwolisz? A jeżeli nie pozwolisz – co mu tym zrobisz? Jak myślisz – co się stanie gdy dziecko odejdzie i już nie będzie Ciebie potrzebować? Jakie to uczucie?  I najważniejsze – Co będzie wtedy z Tobą? Kim będziesz? Z kim będziesz? Na jakich warunkach? Co będziesz robić? Co będzie dla Ciebie ważne?

Pomyśl o tym już teraz, żebyś za kilka lat nie poczuła, że utknęłaś w czymś czego już nie ma. Rodzicielstwo jest piękne. Niesie ze sobą mnóstwo wspaniałych chwil, przeżyć, radości i smutków codziennego życia, troski, poczucia bycia potrzebną, spełnioną. Ale macierzyństwo przemija a Ty pozostajesz. Zadbaj o siebie już dziś, dla swojego dobra, zdrowego samopoczucia, utrzymania swoich pozytywnych emocji dla dobra dziecka, rodziny i przede wszystkim dla siebie samej.

Aby Ci to ułatwić zadam Ci na koniec kolejnych kilka pytań:

  • Co sprawiłoby Ci przyjemność?
  • W jaki sposób najlepiej odpoczywasz?
  • Co sprawia, że czujesz się spełniona?
  • Co sprawia, że czujesz się dowartościowana (oprócz szczęśliwej rodziny)?
  • Co chciałabyś robić w swoim życiu oprócz bycia mamą i żoną?
  • Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?

A teraz zastanów się, co możesz zrobić aby choć odrobinę tego szczęścia poczuć. W jaki sposób mogłabyś sama siebie nagrodzić za Twój trud? Jakim komplementem możesz siebie obdarzyć?

A potem zrób to co zawsze chciałaś zrobić ale się bałaś. Zrób chociaż mały krok w tym kierunku aby poczuć wolność i radość. Po to aby potem znowu wrócić do swoich domowych obowiązków i być super mamą i szczęśliwą żoną.

Powyższy tekst jest chroniony ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. © Copyright by Alicja Stankiewicz

 
 
    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *