Bycie mamą nastolatki.
Bycie mamą nastolatki, gimnazjalistki, to czas pełen wyzwań, próby bycia wyrozumiałym rodzicem, nastawienia się na cierpliwość. Czas rozsądnego interweniowania w życiu dziecka bez ingerowania. Czas słuchania bez wymądrzania się. Czas w którym rodzic ma pomagać i wspierać problemy swojej pociechy – szczególnie gdy ta pociecha nie chce nic mówić.
Jak co wieczór mówimy sobie przed snem” dobranoc”. Wtedy słyszę:
Ona: Mamo, możesz przyjść na górę?
Chociaż nie chce mi się kolejny raz pokonywać schodów, idę. Wchodzę do pokoju i widzę łzy w pięknych oczach mojej córki.
Ja, spokojnie: Co się stało?
Ona: Nic. I tak nie zrozumiesz.
Ja: No, wiesz. Na pewno nie zrozumiem, jeśli nie wiem o co chodzi.
Cisza.
Ja po chwili: Trudno jest komuś pomóc i z nim rozmawiać, jeśli ten ktoś nic nie mówi.
Ona: Bo znowu zaczniesz mi coś mówić, psychologizować, a ja wiem co powiesz.
Ja, spokojnie: To skoro wiesz co powiem, to po co mnie tu zaprosiłaś?
Cisza.
Ja: Jeżeli płaczesz to znaczy, że dzieje się coś ważnego, a dla mnie jesteś Ty ważna i ciężko mi patrzeć na Twoje łzy. Nie chcesz mówić, to nie mów. Posiedzimy tu razem.
Cisza.
Ja: Może będzie Ci łatwiej jak z siebie wyrzucisz to co Ci na duszy siedzi.
Ona – poirytowana: Ale Ty będziesz znowu mówić te swoje rzeczy a ja nie chcę ich słuchać !
Ja: Ok. Może tak być, że coś Ci nie pasuje lub że się z Tobą nie zgodzę. I co z tego? Od tego tu jesteśmy razem aby rozmawiać. Nawet jeżeli mój punkt widzenie nie spodoba Ci się, to będziesz miała w ogóle jakiś inny punkt widzenia, który może otworzy Ci oczy na Twoje rozwiązanie problemu. Czasem warto się nawet pokłócić aby zobaczyć nową perspektywę, a ja i tak będę Cię kochać, bo jesteś moją córką.
Ona: Ale ja nie wiem co robić. Nie wiem, czy dobrze wybrałam, że jutro idę z grupą na łyżwy zamiast zostać w szkole i porobić pewne rzeczy.
Ja: To Twój wybór i Twoja odpowiedzialność. Ty decydujesz czy masz zaległości, które warto coś na jutrzejszych lekcjach nadrobić czy też skorzystać z propozycji nauczyciela i iść na łyżwy. Ja mogę Ci zabronić i kazać iść jutro na lekcje, ale to nie o to chodzi.
Ona: Bo nie wiem czy lepiej, żebym jutro została w szkole i porobiła logomocję (zajęcia z programowania) czy też pójść na te łyżwy.
Ja: A co Ci dadzą jutrzejsze zajęcia?
Ona: Niewiele. I tak to robiłam ostatnio i w szkole i z Tatą, a poza tym mogę to zrobić po powrocie z łyżew, po lekcjach na zajęciach dodatkowych.
Ja: To może warto odpocząć?
Ona: Może i tak. Jeszcze nie wiem. Ale jest jeszcze coś i na to nie ma rozwiązania!
Ja ze stoickim spokojem: Każdy problem ma jakieś rozwiązanie. Pamiętasz jak opowiadałam Ci o małej dziewczynce, którą spotkałam jeszcze przed Twoim urodzeniem, i która zainspirowała mnie tak, że masz po niej imię?
Ona: Nie, nie pamiętam.
Ja: Ta dziewczynka miała wtedy jakieś 4-5 lat. Siedziałyśmy obie przy stole a ona bawiła się pluszowym kotkiem. Nagle zobaczyłam, że ta jej zabawka ma zaplątane w supeł wąsy. Powiedziałam do niej ze smutkiem – Zobacz, jaki biedny kotek. Ma zawiązane w supeł wąsy. A ona na to – Ciociu, nie martw się. Dało się związać to i da się rozwiązać.
Ona popatrzyła na mnie spod oka i zauważyłam lekki uśmiech.
Ja: To powiesz o co chodzi czy po prostu jestem przy tobie i razem z Tobą płaczę żebyś nie czuła się samotna.
Ona: No nie mamo. Nie będziemy razem płakać. Chodzi o to, że czasem mam tak dużo do nauczenia się, że mi się nie chce.
Ja: Każdy czasem tak ma. Nie jesteś automatem, który tylko się uczy. Masz prawo czasem nie chcieć, czuć się zmęczona, mieć dość. Poza tym, jak coś widzimy jako ogromną górę do przejścia, jako ogromną trudność jaka przed nami stoi – to się odechciewa. Jest za trudno, za dużo na raz. To Cię przytłacza i odbiera siły, chęci, jasność myślenia i nie możesz zrobić kroku naprzód. Czy mogłabyś zjeść na raz całego słonia?
Ona: No nie.
Ja: A czy bezpiecznie byłoby podchodzić do niego od strony jego potężnych i masywnych nóg?
Ona: No pewnie też nie. Może kopnąć.
Ja: A co gdybyś zaczęła od miłej, delikatnej, przyjaznej trąby?
Ona, uśmiech: Pewnie byłoby łatwiej.
Ja: Od czego więc warto zacząć podchodzenia do „Słonia” w szkole?
Ona: Od łatwiejszych rzeczy, takich co łatwiej przychodzą. No, ale czasami siedzę nad czymś, męczę się i nie mogę wymyślić. Nawet jak wydaje się to proste.
Ja: Pamiętasz film z Hugh Grantem „Prosto w serce”?
Ona uśmiecha się, bo obie lubimy ten film, i mówi: Pamiętam.
Ja: Co robiła Sofie Fisher gdy nie mogła wymyślić kolejnej linijki tekstu piosenki?
Ona: Wychodziła na miasto.
Ja: Odrywała się od tego co jej nie szło i przekierowywała swoją uwagę na coś innego: spacer, bułkę, chodzenie po sklepach. Dawała swojemu umysłowi odpocząć.
Ona: No tak. Tak samo mówiła nam pani Natalia (nauczycielka od j. polskiego). Opowiadała nam historię gdy pisała swoją książkę, czy coś tam innego, i jej nie szło od dwóch godzin. Wtedy znajomy wręcz nakazał jej wyjść z nim na spacer. To pomogło. Po powrocie było jej łatwiej wrócić do pisania. No ale jak jest coś czego nie lubisz a musisz się tego nauczyć i nawet po małym kawałku ci nie idzie? Mam tak czasem z historią.
Ja: To zawsze możesz znaleźć w tym co masz do zrobienia coś co Cię rozśmiesza. Zastanów się co jest śmiesznego w danej postaci albo wydarzeniu. Wyobraź to sobie. Nadaj temu kolory, dźwięki. Przecież te postaci, które wypowiadają jakieś mądre kwestie, na przykład prawne, mogą to robić w przesadny śmieszny sposób. Powiedz to sobie na głos. Zabaw się tym. Nadaj temu obraz, formę w przestrzeni. Jeżeli kraj A najeżdża na kraj B – zaznacz to na podłodze w pokoju, zmień swoje położenie w zależności od tego o którym państwie się uczysz. Będzie Ci łatwiej się nauczyć i zapamiętać gdy dodasz do tego ruch i przestrzeń. Korzystaj z mnemotechnik jakich uczyłaś się w szkole.
Tutaj córka zaczęła przytaczać różne przykłady i zaczęłyśmy wymyślać co mogłaby zrobić aby nauka była weselsza i łatwiejsza. W końcu powiedziała:
Ona: Wiesz, ale i tak jest tego wszystkiego dużo.
Ja: To prawda. W gimnazjum jest już trochę trudniej. Też tak miałam gdy z podstawówki przeszłam do liceum. Pierwsza klasa to był rok, w którym okazało się, że nie wystarczy już tylko uczyć się w szkole, że trzeba też poświęcić więcej czasu np. na rozwiązywanie zadań z matematyki w domu. Trzeba się wdrożyć i aby się to udało potrzebna jest systematyczność. Wiem, nie lubisz tego słuchać, ale to jest bardzo pomocne, bo wtedy nie rośnie przed Tobą „ogromny słoń”. Jeżeli na bieżąco, systematycznie robisz pewne rzeczy, to gdy przychodzi moment testu, łatwiej „zjeść tego słonia”. Gdy byłaś mała, byłam z tobą w domu i jednocześnie studiowałam. Gdyby nie to, że codziennie po położeniu ciebie spać, po kawałku czytałam wybrane książki, byłoby mi bardzo trudno przygotowywać się do kolokwiów, testów. Nigdy nie wiedziałam, czy będziesz zdrowa, czy coś się nie wydarzy akurat tuż przed egzaminem. Asekurowałam się dla swojego i Twojego dobra, żeby się niepotrzebnie w danej sytuacji nie stresować. Wybieraj też to, co ważne jest w danej chwili. Nie dasz rady wszystkiego w tym samym czasie robić na Tip Top. I jeszcze jedna ważna rzecz. Odpuść. Nie musisz wszystkiego i zawsze robić na 100%. Rób po prostu najlepiej jak potrafisz. Oceny to tylko czyjś zewnętrzny subiektywny osąd. Ważne co masz w głowie. Oczywiście oceny potrzebne są do zdania do kolejnej klasy, zaliczenia jak najlepiej testu końcowego aby dostać się do wymarzonego liceum czy na upragnione studia. Ale to tylko tyle. Nawet jak się nie uda, są inne drogi aby osiągnąć to samo. Jak tylko dasz sobie pozwolenie na to, że może być inaczej niż zakładasz, dajesz sobie przestrzeń do łatwiejszego myślenia. Odblokowujesz to co Cię ogranicza, zastrasza, przeszkadza. Uwalniasz myślenie pozytywne i kreatywność i dzięki temu idziesz do przodu.
Ona: To powtórzmy co ma mi pomagać gdy wpadnę w stres, że mam czegoś za dużo.
Razem:
- Słoń – jedz go po kawałku i najlepiej od najłatwiejszej strony
- Przekieruj uwagę na chwilę na coś innego: pójdź na spacer, posłuchaj muzyki, poczytaj lekką książkę.
- Znajdź w temacie coś śmiesznego
- Nadaj temu ruch, kolor, dźwięk. Przemieszczaj się sama w przestrzeni.
- Bądź systematyczna (w miarę możliwości – sugestia córki J )
- Wybieraj – to co ważne w danej chwili
- Czasem odpuść – daj przestrzeń umysłowi.
Ja: To jak? Znowu psychologizowałam, czy też trochę pomogłam.
Ona z uśmiechem, przytulając się do mnie: No, może trochę pomogłaś. Idę jutro na łyżwy.
Powyższy tekst jest chroniony ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. © Copyright by Alicja Stankiewicz